Rozdział 2
Key leżał wygodnie na łóżku Onew z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Dzięki muzyce zdążył się już trochę uspokoić, jednak nadal miał w głowie wredny uśmiech Minho. Gdy dotarł do domu przyjaciela, okazało się, że dziwnym trafem nikogo nie było w środku. Na szczęście w zeszłe wakacje dostał zapasowy klucz, więc bez nadmiernego poczucia winy postanowił po raz kolejny z niego skorzystać i się rozgościć. Po otwarciu drzwi wejściowych od razu ujrzał salon państwa Lee.
Nigdy za nim nie przepadał, ponieważ przypominał mu muzeum. Czerwone zasłony sięgające samej podłogi, dębowe meble, krzesła niczym z XVIII wieku, potężna skórzana sofa, która wydawała się ważyć przynajmniej 200 kg oraz sporo obrazów i portretów oprawionych w bogato zdobione, złote ramki. Matka Jinkiego była historykiem, więc nie można się dziwić, że preferowała styl pałacowy, ale Key nigdy nie czuł się swobodnie w takich pomieszczeniach. Zdecydowanie bardziej odpowiadał mu przytulny pokój Onew. Dzięki wielu roślinom, beżowym meblom i ścianom w różnych odcieniach koloru morskiego panował przyjemny nastrój, a duże okno, pozbawione zbędnych firanek, rozjaśniało wnętrze. Ponadto na parapecie znajdowały się dwie kolorowe doniczki z lawendą, które otrzymał na urodziny od Key.
„Dlaczego musi sobie urządzać spacery, zawsze jak go potrzebuję?!” - pomyślał podirytowany Kibum, rzucając jednocześnie różową poduszką. Dopiero gdy ta wylądowała na półce, przewracając drewnianą ramkę ze zdjęciem, zwrócił uwagę na kolor puszystego przedmiotu, który zdecydowanie nie pasował do jego przyjaciela. Na początku, chłopak jedynie przyglądał się mu ze zdziwieniem, ale po chwili wstał z łóżka i do niego podszedł. Trzymając go w ręku, zorientował się, że należy do niego. Musiał zostawić tą poduszkę ostatnim razem, kiedy nocował u przyjaciela. Nawet nie pamiętał, ile minęło czasu, odkąd ją widział, ale ucieszył się, że zguba w końcu się znalazła. Przytulił poduszkę uśmiechając się lekko i notując w pamięci, by podziękować Onew za jej odnalezienie. Chwycił przewrócone wcześniej zdjęcie, ale zamiast odłożyć go na miejsce, wrócił z nim do łóżka. Zaczął wspominać dzień, w którym zostało ono zrobione, czyli rozpoczęcie jego pierwszego roku w artystyczno-sportowym liceum, które uznawano za jedno z najbardziej prestiżowych w całej Korei. W tej szkole owa uroczystość jest bardzo ważnym wydarzeniem, podczas którego najlepsi uczniowie otrzymują możliwość zaprezentowania swoich możliwości. By zostać przyjętym trzeba posiadać prawdziwy talent, ponieważ z każdego rocznika tworzono zaledwie pięć klas: teatralną, plastyczną, muzyczną, taneczną i sportową.
Dzień, w którym Kibum po raz pierwszy przekroczył próg tej szkoły, był jednym z najwspanialszych w całym jego życiu. Mógł jednocześnie rozwijać swój talent oraz spędzać czas z przyjaciółmi, którzy również do niej uczęszczali. Jonghyun rozpoczynał wtedy drugi rok, a Onew trzeci. Obaj potrafią nieziemsko śpiewać, więc oczywiście trafili na kierunek muzyczny. Ponadto nauczyciele wytypowali ich do grona najzdolniejszych uczniów, w związku z czym śpiewali na pierwszej inauguracji roku Kibuma. Było to najpiękniejsze wydarzenie, jakie kiedykolwiek miał okazję widzieć. Key często towarzyszył im podczas ćwiczeń nad piosenkami, ale wtedy brzmiało to zupełnie inaczej.
Sam, naturalnie został przydzielony do klasy tanecznej. Teraz, gdy Key o tym myślał, nie mógł uwierzyć, że to wydarzenie miało miejsce już ponad rok temu. Obecnie znajduje się już w drugiej klasie, a do szkoły dołączył również jego kolejny przyjaciel. Taemin, w przeciwieństwie do swojego starszego brata Onew, nie przejawiał wybitnych zdolności wokalnych, ale podobnie jak Key preferował taniec.
Dalsze rozmyślenia przerwało mu chrząknięcie Jinki’ego, który, stojąc w drzwiach, próbował zwrócić na siebie uwagę zamyślonego przyjaciela.
- Powiedziałbym, żebyś się rozgościł, ale widzę, że już to zrobiłeś.
- Po prostu przewidziałem, co byś powiedział. - stwierdził, nie przejmując się swoim zuchwałym zachowaniem. - A tak w ogóle, to gdzie ty się szwendasz po lekcjach?! Dzwoniłem do ciebie z dziesięć tysięcy razy, a ty nawet nie raczyłeś odebrać! – mruknął obrażony.
- Wybacz, Kibumie… Poszedłem tylko do sklepu, a zapomniałem włączyć dźwięk w telefonie. Ale w ramach przeprosin mogę poczęstować cię kurczakiem. – Ostatnie zdanie zostało niemal wyśpiewane przez Onew, który podniósł reklamówkę z obiadem na wysokość wzroku obrażonej divy.
Jinki kochał kurczaki. Wystarczyło o nich wspomnieć, by ten zaczął się uśmiechać w sposób, który rozmiękczał serca. Nawet to należące do jego najlepszego przyjaciela.
- No dobrze… Wybaczam ci, ale następnym razem już nie wykażę się taką wspaniałomyślnością, więc uważaj! – odrzekł gniewnie Kibum, pomimo że w jego oczach pojawiło się już rozbawienie. – Ale nadal nie pojmuję, jakim cudem one jeszcze ci się nie znudziły.
- Nie ma możliwości, by kiedykolwiek znudziło mi się coś tak pysznego! Przecież to delikatne mięsko rozpływa się w ustach, a chrupiąca skórka dodaje pikanterii całej potrawie. No i kurczaka można jeść z wieloma dodatkami. Smakuje równie dobrze z…
- Spokojnie, weź oddech. Słyszałem już ten referat przynajmniej 44 razy, więc zamiast recytować go po raz kolejny, zajmij się spożywaniem tego jakże cudownego kurczaka. – Na te słowa Onew miał ochotę oznajmić Kibumowi, że nie powinien odnosić się w ten sposób do najwspanialszej pod słońcem potrawy, ale perspektywa szybszego rozpoczęcia obiadu wybiła mu ten pomysł z głowy.
Dopiero kilka godzin po posiłku Jinki przypomniał sobie, że nie zapytał się Kibuma, dlaczego ten w ogóle do niego przyszedł. Natychmiast naprawił swój błąd, jednak chłopak odparł, że teraz wszystko jest już w porządku, więc mogą o tym zapomnieć.
- Jednak coś się musiało stać, skoro tyle razy do mnie dzwoniłeś. Po prostu wszystko mi opowiedz. – powiedział Jinki patrząc się na swojego rozmówcę w sposób, który zdawał się mówić: „Nie pozwolę ci wyjść, dopóki się do wszystkiego nie przyznasz.”
- W zasadzie to nic nowego. Ta idiotyczna jaszczurka jak zwykle mnie wkurzyła! – niemal wysyczał Key, przypominając sobie irytujący uśmieszek na twarzy żabola. – Dlaczego on nie może odczepić się od Jonga? Cały czas się mu podlizuje i to moim kosztem! Kiedyś wydłubię mu te wścibskie oczka i do…
- Uspokój się trochę. – Onew łagodnie przerwał przyjacielowi. - Musisz w końcu przestać się nim przejmować. To ty jesteś najlepszym przyjacielem Jonghyuna. W końcu znacie się od gimnazjum.
- Wiem, ale nie potrafię znieść, kiedy… - Tym razem to nie Onew zakończył w połowie wypowiedź Key, lecz głośne trzaśnięcie drzwi frontowych i naprawdę wkurzony krzyk Taemina.
- Kibum! Tym razem naprawdę przesadziłeś! Co miał znaczyć ten sms: „Idę do Onew. Powiedz przewodniczącemu, że rozbolał mnie ząb i poszedłem dentysty, więc nie dam rady przyjść na próbę.”?! Zapomniałeś, że nasze roczniki przygotowują wspólny występ, a ty zostałeś głównym tancerzem?! Jak mamy niby ćwiczyć bez czołowej postaci?! – Ostatnie zdanie Taemin wypowiedział już otwierając drzwi do pokoju swojego starszego brata. Key i Onew patrzyli się na niego wielkimi oczami. Nie potrafili zrozumieć tego, co się przed chwilą stało. Taemin potrafił podnieść głos? To było coś nowego.
- Życie jest okropne… - powiedział już nieco spokojniejszym głosem chłopak. – Przewodniczący potwornie wściekł się na Key i na mnie przy okazji. Stwierdził, że to moim obowiązkiem, jako jego przyjaciela, jest dopilnowanie, byś łaskawie pojawiał się na treningu… To, że masz talent, nie znaczy, że możesz olewać całą klasę i ich ciężką pracę…! I oczywiście oboje dostaliśmy karę… To ma cię niby nauczyć pokory… Na najbliższym przedstawieniu będziemy występować jako dziewczyny… - W tym momencie znów zaczął podnosić głos. - Ale co ja mam z tym wspólnego?! Dlaczego muszę cierpieć za twoje grzechy?! Przecież jestem facetem, więc czemu wszyscy każą mi zakładać damskie ciuchy, przy każdej nadarzającej się okazji?! To nie moja wina, że mam taką, a nie inną twarz! - dokończył krzykiem.
Taemin był w naprawdę złym nastroju. Tylko ta jedna, jedyna rzecz zawsze wyprowadzała go z równowagi, ale dawniej objawiało się to płaczem. Od małego wszyscy zachwycali się jego wyglądem. Kibum jako sąsiad wiele razy widział jak matki nie pozwalały bawić się swoim córkom z chłopcem tyko dlatego, że był od nich ładniejszy. Teraz Taemin dorósł, lecz, ku jego niezadowoleniu, wcale nie zmężniał. Wręcz przeciwnie... Delikatne rysy, pełne usta, duże oczy, gładka cera i puszyste blond włosy sprawiały, że wyglądał niczym aniołek. Aniołek, któremu nikt nie potrafił się oprzeć.
- Przepraszam, Minni… Jutro pogadam z przewodniczącym, żeby ci odpuścił. Jeśli przyrzeknę, że nie ominę już żadnej próby, to powinien się zgodzić. - odparł Key, próbując udawać skruchę.
- Przewodniczący nie jest głupi i wie, że zgodziłbyś się wystąpić w stroju dziewczyny. W przeciwieństwie do mnie… Skoro uparł się, że mam wystąpić w damskich ciuchach, to nikt nie zmusi go do zmiany zdania. Nawet ty. Niestety… Nigdy nie zrozumiem, czemu zawsze wykorzystuje każdą okazję, by zobaczyć mnie w tych okropnych ubraniach...
- Nie martw się. Będę cały czas przy tobie. Nikt nie będzie zadzierać z twoją ummą! No chyba, że ma myśli samobójcze. – pocieszał młodszego Kibum, jednocześnie czochrając mu włosy.
- A zrobisz mi na jutro jakiś pyszny obiadek, żebym miał siły na zmierzenie się z przymiarką stroju? – poprosił pogodzony z losem, obdarzając Kibuma jednym z swoich specjalnych uśmiechów, na co ten tylko pokiwał potakująco głową, nie będąc w stanie oprzeć się jego urokowi.
- Taemin? – powiedział Onew podchodząc do swojego brata z prośbą wypisaną w oczach. - Wiesz, że nikogo nie kocham tak mocno jak ciebie? - w myślach jednak dodając: „może z wyjątkiem kurczaków”. - Co myślisz o tym, żeby się podziel… aaa…. - nie dokończył swojej błagalnej wypowiedzi, ponieważ Kibum z całej siły uderzył go poduszką.
- Nie waż się okradać mojego synka z jedzenia! Wiesz, ile energii zużywa się podczas tańca? Minni jest jeszcze młody i musi się porządnie odżywiać! – powiedział z oburzeniem Key, przytulając się jednocześnie do swojego kochanego Taeminka.
- Ale ja też potrzebuję energii… - odrzekł przygnębiony Onew.
- Jeśli napiszesz dla mnie romantyczną piosenkę, to się zastanowię. – Na twarzy Jinki’ego od razu zawitał serdeczny uśmiech. Nie musiał nawet nic pisać, ponieważ miał już przygotowane kilka odpowiednich utworów i z przyjemnością mógł mu jeden zadedykować. W końcu kuchnia Kibuma ustępowała miejsca tylko i wyłącznie kubełkowi kurczaków. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, ponieważ do Kibuma zadzwonił telefon. Wystarczyło jedno spojrzenie na promienny uśmiech przyjaciela, żeby domyśleć się, kto do niego dzwoni, a słowa „Coś się stało, Jongi?” potwierdziły jego przypuszczenia. Nie mógł zrozumieć jak Jonghyun może być tak ślepy, by nie dostrzegać tej miłości. Przecież chłopak, wręcz promieniał na sam dźwięk jego głosu. Kibum zasługiwał na to, żeby zakochać się w kimś lepszym. W kimś, kto by odwzajemnił jego uczucia… Onew po raz kolejny skierował swój wzrok na przyjaciela, który właśnie skończył rozmawiać. Radość malująca się na jego twarzy sprawiła, że Jinki’emu automatycznie zrobiło się cieplej na sercu.
- No to lecę chłopaki. Jutro zrobię wam coś pysznego, więc bądźcie grzeczni. Bye, bye. - krzyknął Key, kierując się do wyjścia. W końcu nie mógł pozwolić Jjongowi czekać. Tak szybko wyszedł z domu, że nie zdążył nawet sprawdzić w lustrze, czy jego fryzura jest idealnie ułożona. Od razu zaczął biec, nie zwracając uwagi na otoczenie, przez co dopiero po dobrej chwili zorientował się, że zapadł już zmrok, a przy ulicy nie stoi żadna latarnia. Stwierdził jednak, że nawet dobrze się składa, bo gdyby przypadkiem wpadł na nauczyciela wychowania fizycznego, to ten raczej nie mógłby się pozbierać z szoku. W końcu jeszcze nigdy nie miał okazji widzieć Kibuma wykonującego jakąkolwiek czynność wymagającą wysiłku i lepiej, żeby nie wiedział, że go na to stać.
Po pięciu minutach Key znajdował się już przed parkiem. Postanowił na chwilę się zatrzymać, by uspokoić oddech i mieć możliwość poprawienia wyglądu. Szybko znalazł swoje małe, różowe lusterko i przypudrował swój zgrabny nos. Dopiero gdy się upewnił, że wygląda idealnie, jak na divę przystało, ruszył w głąb parku. Miejsce to było oświetlone, ale chłopak i tak musiał wytężać wzrok, by odszukać znajomą mu postać. Gdy w końcu zauważył przyjaciela, na dokładnie tej samej ławce co kilka godzin temu, zawołał radośnie jego imię, po czym do niego podbiegł.
- Czy ty w ogóle ruszałeś się dzisiaj z tej ławki? – powiedział ironicznie Kibum, mimo że zauważył zmianę w jego ubraniach.
- Tak tu pięknie, że aż żal opuszczać to miejsce. Powinienem tutaj częściej przychodzić. To naprawdę idealne miejsce na podryw. A ty? Czemu jesteś w takim dobrym humorze, Bummie? – zapytał szczerząc się Jjong.
- Tak po prostu. Siedziałem u Onew i zjedliśmy pysznego kurczaka, więc nie mam powodu do narzekania.
- Nie wiem, co ty w nim widzisz. Ten koleś jest okropnie nudny.
- A ja nie wiem, co ty widzisz w Minho... No ale zmieńmy temat. Nie mam ochoty się teraz kłócić, a wkurzam się na samą myśl o nim.
Pół godziny później podeszła do nich jakaś dziewczyna. Kibum już miał ją przegonić, ale w tym momencie Jjong wstał i czule ją przytulił. Key myślał, że gałki oczne zaraz wypadną mu na chodnik. Przecież ona nie miała za grosz gustu! Buty to chyba pożyczyła od własnej babci, a sweterek od Onew… Tylko, że on w nim lepiej wygląda… To dziwadło zupełnie nie pasowało do Jonghyuna.
- To moja dziewczyna, Taeyeon. Dzięki, że ze mną poczekałeś, a teraz będziemy już lecieć. – powiedział jak gdyby nigdy nic Jonghyun, uśmiechając się przy tym promiennie.
Kibum nie wierzył w to, co słyszał. Że niby Jjong umawia się z tym czymś? On go nie wkręca? I jeszcze zadzwonił po niego, bo nudziło mu się samotne czekanie na jakąś wywłokę? Przeważnie miał w zwyczaju porównywać się do dziewczyn Jonga, ale tym razem nie potrafił się do tego zmusić. To byłoby dla niego zbyt poniżające.
- Ty chyba sobie jaja ze mnie robisz – mruknął cicho Key. – Nie ma mowy, żebyś chodził z… kimś takim. Nawet nie wiem skąd ty taką laskę wytrzasnąłeś, bo na pewno nie z tej epoki. – w tym momencie w oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Key patrzył na nią jak na śmiecia, a Jonghyun spoglądał w ten sam sposób na Kibuma, który jednak wydawał się tego nie zauważać i kontynuował obrażanie Taeyeon. – Przynajmniej rozumiem, dlaczego spotykacie się w nocy. Przecież każdy bałby się z tobą pokazać w świetle dziennym. Może gdybyś… - Kibum nie zdołał dokończyć, ponieważ poczuł czyjąś silną pięść na swojej twarzy.
Spojrzał na swojego oprawcę z niedowierzaniem. Jjong go uderzył… Przecież to jest niemożliwe… Stanął w obronie jakiejś głupiej laski i tak po prostu go walnął? Ceni ją bardziej niż wieloletniego przyjaciela? Cały czas patrzył jak zahipnotyzowany w oczy Jonga. Po chwili usłyszał słowa „Trzeba być skończonym chamem, by w taki sposób zwracać się do jakiejkolwiek dziewczyny...”, a następnie zobaczył, jak chłopak raz jeszcze przytula to dziwadło, pocieszając je, by po chwili ujrzeć oddalające się sylwetki.
Key był tak oniemiały całym zdarzeniem, że nie miał siły wracać do domu. Usiadł z powrotem na ławce, podciągając kolana pod brodę. Nigdy nie spodziewał się, że Jong mógłby go uderzyć. W tej chwili po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Nie umiał i nawet nie chciał ich powstrzymywać. Głośno szlochając, pragnął tylko chwili samotności i miał nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi, lecz jak się kolejny raz okazało - nadzieja matką głupich…
Nie dość,że ubóstwiam Key w prawdziwym życiu za jego charakter ,uśmiech i tak dalej(mimo to jestem zwolenniczką żabki ^^) to w tym opowiadaniu jest równie genialny!Coraz bardziej podoba mi się ta historia i aż muszę stwierdzić,że fajnie że wpadłam na tego bloga(już nie pamiętam jak ,ale to nieważne XD)
OdpowiedzUsuńAha i robisz gdzieniegdzie małe błędy na przykład 44 piszemy słownie i nie zawsze wstawiasz przecinek tam gdzie powinien być.Mam świadomość ,że sama robię błędy,więc nie bij xd,ale podobno dobrze jest komuś je wypomnieć. Bo wtedy przy kolejnym pisaniu zwraca się na to lepszą uwagę :*
Zwolenniczka Minho? Ja raczej za nim nie przepadam, więc sama nie mogę zrozumieć jak to się dzieje, że lubię o nim pisać. :P To jest naprawdę dziwne... JongKey kocham szczerą miłością, ale tak w zasadzie to uwielbiam im komplikować, utrudniać, a nawet uniemożliwiać związki. W zależności od fiku.^^
UsuńTylko się nie przemęcz tym fikiem, bo co za dużo, to nie zdrowo. Osobiście tylko dodam, że bardzo lubię rozdział 5.^^
Nie spokojnie,resztę zostawię na deser ke ke ^^ ty za Minho,a ja za Jonghyun'em nie bardzo mimo iż to on w jakiś dziwny sposób wraz z mim poznawaniem DHINee zaczął mi się podobać XD i tak jak ty też lubię o nim pisać i może dlatego jest główna postacią,,Streanger'' :P
UsuńPrzez przypadek dodałam za szybko komentarz i po przeczytaniu końca musiałam dodać kolejny(tak gratulacje Marta xD)Końcówka mnie wcięła nie ma co oO . I już sama nie wiem po której stronie mam być...Jonghyun czy Key? W sumie rozumiem Jonga,że walną go pod wpływem impulsu bo fakt faktem Kibum zasłużył sobie z deka na to jednak tak samo rozumiem Key...kurde,to naprawdę coraz bardziej wiciąga :D
OdpowiedzUsuńWoW Key pokazał swoje pazurki :D ale kurde został znokautowany przez Jong'a :/ jak on mógł uderzyć piękną twarz mojej kochanej divy ??? (choć nie ukrywajmy, że sobie trochę zasłużył ^ ^) XD
OdpowiedzUsuńDobra idziemy do kolejnego rozdziału, bo koniecznie muszę się dowiedzieć, co dalej :D <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
Key może i trochę przesadził, ale mimo wszystko Jongi nie powinien go uderzać... Chociaż może powinien... No ale mniejsza z analizą zachowania Jonga. Ważniejsze, że Key poczuł się sponiewierany przez osobę którą kochał, a to chyba zabolało go najmocniej. Biedny...
Usuń