wtorek, 21 maja 2013

Uskrzydlona przyjaźń - rozdział 3


Rozdział 3

Minho siedział samotnie na murawie boiska piłkarskiego. Zaczęło się ściemniać, ale teren był doskonale oświetlony, więc pora dnia nie stanowiła żadnej przeszkody. Trening dobiegł już końca, w związku z czym cała jego drużyna znajdowała się w szatni. On wolał jednak przemyśleć kilka spraw na osobności. Jego obowiązkiem, jako kapitana, było zaplanowanie strategii na najbliższy mecz.

Wiedział, że nikt inny i tak by sobie z tym nie poradził. Czasem odnosił wrażenie, że otaczają go sami idioci i gdyby nie pokazał im, do której bramki mają strzelać, to mecz zakończyłby się kilkoma samobójami, ale wolał teraz nie myśleć o tych niedorajdach. Dzisiejszy dzień wydawał mu się o wiele ciekawszym tematem. Kibum codziennie urozmaicał mu nudne popołudnia. Choi naprawdę lubił z nim przebywać, mimo że tego nie okazywał. Wszyscy otaczający ludzie nudzili go, lecz Key stanowił wyjątek. Był w zasadzie jedyną osobą, która go w jakiś sposób fascynowała. Nie dało się go nie zauważyć. Przy ich pierwszym spotkaniu, miał na sobie różowe szorty i bluzkę z Simpsonów. Wyglądał słodko, ale za to zachowywał się jak rasowa panienka. Kiedy się złościł, przypominał rozwścieczonego tygrysa, gotowego wydrapać swojej ofierze oczy. Kotek miał niezły charakter, a Choi kochał go prowokować. Zawsze wtedy działo się coś ciekawego. Uwielbiał go wkurzać i się z nim droczyć, a dzisiaj poszło mu wyśmienicie. Mina Key, gdy zaproponował, że zapozna go z dziewczyną ze zdjęcia, wyglądała genialnie. Ale najzabawniejsze było to, kiedy niemal ślinił się patrząc na Jjonga. Takiego widoku się nie zapomina. W przyszłości chyba zacznie nosić z sobą aparat, żeby móc uwiecznić takie sceny.

- Minho! Telefon ci dzwoni! – krzyk kolegi wybiegającego z szatni wyrwał Choi z zamyślenia. Potrzebował chwili, aby zorientować się w sytuacji.
- Aaa… Dzięki... – odpowiedział trochę zdezorientowanym głosem.
- Przepraszam, że przeszkodziłem, ale ktoś naprawdę uparcie próbuje się z tobą skontaktować. Pomyślałem, że to coś ważnego. Minho uśmiechnął się do niego ciepło, pokazując tym samym, że nic się nie stało, jednak w myślach przeklinał go tak samo jak głupi telefon za to, że znowu mu przerwał rozmyślania. Niby użyteczny wynalazek, ale potrafi nieźle denerwować. Wszyscy zawsze dzwonią w jakiś bezsensownych sprawach, których wcale nie miał ochoty słuchać. Męczyło go to ciągłe bycie ideałem.

Gdy doszedł do szatni i odnalazł to głośne urządzenie, zobaczył, że ma sześć nieodebranych połączeń od Jonghyuna… Czego znowu chciał ten wrzód na dupie? Zawsze zawracał mu głowę jakąś bezsensowną paplaniną. Ostatnio przez pół godziny ględził o tym, jak jego cudowny piesek (według Choi raczej durny, ale przynajmniej mądrzejszy od właściciela, bo głupszym się już nie dało być) ukradł mu szczęśliwe bokserki i nie miał co założyć na egzamin, więc na pewno obleje. W sumie nic dziwnego skoro szukanie majtek było jego jedynym przygotowaniem przed testem. Nie miał najmniejszej ochoty oddzwaniać, ale nie chciał zaprzepaścić tej znajomości. Wziął trzy głębokie wdechy, po czym wybrał numer. Jong odebrał już po pierwszym sygnale.

- Cześć Minho. Skończyłeś już trening?
- Tak. Coś się stało, że tyle razy dzwoniłeś? – spytał Minho idealnie spokojnym tonem głosu. Zawsze doskonale się kontrolował.
- Nic takiego. Po prostu mi się nudzi. Siedzę w parku i czekam na Taeyeon. Umówiliśmy się na 20:40, ale nie miałem co robić w domu, więc przyszedłem wcześniej.
W tej chwili Minho miał wrażenie, że jednak nie wytrzyma i rozwali mu łeb. Ten idiota dzwoni jak oszalały z takiego powodu? - Nie ma jeszcze 20… Wybacz, ale muszę jeszcze pogadać z trenerem o meczu, więc nie dam rady. - skłamał, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę. - Zresztą właśnie mnie woła. Muszę kończyć. Do jutra.
Miał dosyć Jonghyuna. Po co on się właściwie z nim zadawał? Od zawsze za nim nie przepadał, ale przynajmniej nie mógł teraz narzekać na nudę. Dodatkowo, to dzięki niemu poznał Key. Już na samym początku stwierdził, że zbliżenie się do Kibuma może okazać się wyjątkowo interesujące. Zakończenie „przyjaźni” z Jongiem równałoby się z brakiem możliwości powkurzania divy, co stało się jego stałym elementem dnia.

Key cechował się silnym indywidualizmem, który całkowicie odróżniał go od otaczających go ludzi. Tylko z jego powodu Minho zaczął kumplować się z tym idiotą. Teraz wiedział, że podjął dobrą decyzję, ponieważ z czasem zaczęło się robić coraz ciekawiej. Główną przyczyną tego była jednostronna miłość Kibuma. Te wszystkie sceny zazdrości naprawdę go bawiły. Choi nie miał zielonego pojęcia, co chłopak widział w tym dinozaurze. Znowu będzie przez niego płakać po nocach, a później ukrywać zapuchnięte oczy pod okularami. Choi był pewny, że Jonghyun właśnie dzwonił do Kibuma, by ten poczekał z nim na Taeyeon. Key z pewnością się zgodzi, a że nie znał jeszcze obecnej dziewczyny Jjonga, to dziś nastąpi ich pierwsze spotkanie. Zapowiada się ciekawie...
- Chyba pójdę jednak do tego parku... - powiedział do siebie, zastanawiając się już nad możliwymi rozwojami sytuacji.

* * *

Minho obserwował jak Kibum kłócił z Jongiem i Taeyeon. Stał daleko, więc nie słyszał, o czym rozmawiają, ale z łatwością mógł się domyślić, że laska jest właśnie mieszana z błotem i pewnie za chwilę się rozbeczy. Widział już takie scenki wiele razy, więc nie robiły na nim zbyt dużego wrażenia, ale dziś sprawy miały się potoczyć zupełnie inaczej.
- Co on do cholery zrobił?! – krzyknął, widząc, jak Jjong uderza Key z pięści w twarz. Takiego zakończenia się nie spodziewał. Stał jak sparaliżowany. Ocknął się z szoku po dobrej chwili, kiedy Key siedział skulony na ławce. Dobrze, że Jong z laską zniknęli już z polu jego widzenia, bo miał ochotę przywalić chłopakowi. Droczenie się i wkurzanie to jedno, ale przemoc była zupełnie czym innym.
- Skończony debil! Przecież Kibum zawsze stał po jego stronie, a laski zmieniają się co tydzień. Jak on mógł pomimo tego, tak go potraktować? Specjalnie uderzył w twarz? Nie wie, że dla Key wygląd to wszystko, co w sobie ceni? Naprawdę chciał powiedzieć Jonghyunowi prosto w oczy, co o nim myśli, ale teraz miał ważniejsze sprawy na głowie. Znając Key, to ten zaraz wpadnie w depresję, a kumpel zombie nie jest szczytem marzeń Minho. Nawet nie dałoby się wtedy z nim podroczyć. Musiał coś zrobić. Nie wiedział jednak, co ma uczynić, więc na początek postanowił podejść do skulonej postaci.

- Cześć kociaku. To chyba jakieś przeznaczenie, że znowu spotykamy się w tym samym miejscu. - zaczął Minho, starając się nie zdradzić głosem żadnych emocji.
- O-odwal się... ode mnie...! – wyszlochał Key.
- Nie płacz… - powiedział delikatnie, siadając koło Kibuma i bezwiednie kładąc rękę na oparciu ławki za jego głową. Widząc go w takim stanie nawet nie miał ochoty się z nim drażnić. Czuł, że powinien mu jakoś pomóc, ale nie bardzo wiedział jak. Spoglądając na jego policzek od razu zauważył zaczerwienienie po uderzeniu. W tej chwili miał ochotę iść za Jongiem i mu porządnie przywalić, ale powstrzymywało go głośne szlochanie Kibuma.
- D-dlaczego... on... mi to robi...? – wyjęczał Key, spoglądając na Choi zapłakanymi oczami.
- Nie wiem, Bummie… - łagodnym głosem próbował uspokoić rozstrojonego psychicznie chłopaka. - To po prostu idiota. Nie powinieneś szpecić swojej pięknej twarzy z takiego powodu. Uśmiech pasuje ci bardziej od łez. – Chciał go pocieszyć, ale nie wiedział jak. W tym momencie poczuł, że Key się do niego przytula i zaczyna płakać w jego koszulkę. Czegoś takiego się nie spodziewał… Nigdy nie okazywał nadmiernie swoich uczuć. Nienawidził, kiedy matka wciąż go tuliła, ale teraz… Wcale nie czuł się źle. Nie przeszkadzała mu bliskość drugiej osoby. Sam zdziwił się swoją reakcją, ale objął Key ramieniem. Jeszcze nikogo wcześniej nie pocieszał, więc nie miał pojęcia jak się do tego zabrać. Po chwili jednak, przyszedł mu do głowy pewien pomysł.

- Spokojnie... Może i na razie nie będziecie się do siebie odzywać, ale wiem, jak to naprawić. To wszystko przez tą laskę. Jak się jej pozbędziesz, to wszystko wróci do normy.
- Niby jak? Jong musi ją naprawdę kochać, skoro potrafił mnie uderzyć…
- Źle to rozegrałeś. Miłość chyba naprawdę ogłupia. Nie powinieneś walczyć z wrogiem, a przeciągnąć go na swoją stronę. Najprościej byłoby ją w sobie rozkochać, ale to zbyt męczące. Co myślisz o tym, by to ona go zostawiła? Żadna mu jeszcze tego nie zrobiła, więc jestem pewny, że Jong od razu przyleciałby do ciebie z płaczem. Musi ponieść jakąś karę. – powiedział uśmiechając się chytrze do Key, który w końcu puścił jego koszulę i spoglądał na niego niczym zagubione dziecko.

Z każdym następnym słowem, łzy Kibuma powoli zaczęły znikać. Do tej pory nie traktował Minho zbyt dobrze, ale gdy teraz o tym myślał, nie wydawał się aż taki zły. Plan był następujący: Choi miał wpaść na Jonga i Taeyeon podczas ich spotkania, poznać się z dziewczyną, a następnie się z nią zaprzyjaźnić”. Biorąc pod uwagę jego talent do zawierania znajomości, wystarczy tydzień, by laska zaczęła mu się zwierzać. Wówczas on przypadkiem” przedstawi jej swojego najlepszego przyjaciela, Key. Dziewczyna zapewne wkurzy się na jego widok, ale to nic. W tym momencie rozpocznie się zadanie Kibuma. Będzie musiał opowiedzieć jej historyjkę, jak bardzo jest mu głupio z powodu swojego zachowania tamtego wieczoru i zapewnić, że szczerze żałuje. Mieli już nawet wymyślone fałszywe usprawiedliwienie, które zakładało, że Jong w tym samym dniu zostawił siostrę Key, co go mocno wyprowadziło z równowagi. Spotykali się tylko tydzień, ale dziewczyna naprawdę go kochała, przez co pękło jej serce, gdy ten z nią zerwał. Kibum ma wyjaśnić Taeyeon, że z tego powodu się wściekł i nie panował nad emocjami, więc wyżył się na niej. Następnie powie coś w stylu, że ostrzegał siostrę jak to skończy, ale ta nie słuchała, więc teraz cierpi, podobnie do wielu swoich poprzedniczek.
Jednym z najważniejszych elementów tego planu, był czas trwania teoretycznego związku Jonghyuna z siostrą Key. Minho wiedział, że jego przyjaciel umawia się z Taeyeon już prawie dwa tygodnie, więc dziewczyna od razu powinna się zorientować, że Jong zdradzał ją od samego początku.

- Naprawdę masz talent do planowania wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach. Ale dlaczego mi pomagasz? Zawsze myślałem, że brzydzi cię moje uczucie do Jonga... – powiedział smutnym głosem, spoglądając w ziemię.
- Raczej uważam, że byłoby lepiej gdybyś zapomniał o Jongu, ale teraz wyglądasz tak żałośnie, że po prostu muszę ci pomóc.
- Ja… ee... dziękuję... – ostatnie słowo Kibum wręcz wyszeptał. Minho domyślił się, że niewiele osób miało przyjemność słyszeć coś takiego z jego ust. Key uśmiechnął się do niego nieśmiało, po czym wstał z ławki, pomachał na pożegnanie i skierował w stronę własnego domu, zostawiając rozmyślającego Choi samego.

7 komentarzy:

  1. Szczerze?Czytając końcówkę poprzedniego rozdziału mogłabym sobie rękę uciąć ,że w jakiś dziwny sposób to Onew pojawił się obok Kibuma,a tu proszę jaka niespodzianka XD A co do planu już mi się podoba i aż nie mogę się odczekać całego zdarzenia jego zrealizowania ^^Ah co ta miłość robi z ludźmi ...XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o osoby to ten fik jest dosyć tajemniczy. :P Bardzo długo jest ciężko zgadnąć jaki będzie końcowy paring, bo szczerze to sama nie wiedziałam. :P Raz miałam ochotę na taki, a raz na inny. :P Mam nadzieję, że jeszcze przynajmniej kilka razy cię zaskoczę. :P Pamiętam, że lubisz Minho, więc jestem ciekawa czy spodoba ci się mój sposób jego przedstawienia. Liczę, że po kilku następnych rozdziałach uzyskam odpowiedź.^^ Jak już wspomniałam, nie lubię Minho, ale mimo wszystko liczę że udało mi się jakoś ciekawie pokazać.

      Usuń
    2. Co do twojej odpowiedzi,to tak.Minho jak najbardziej podoba mi się również w wcieleniu takiego złego chłopca,jednak wydaje mi się ,że tak naprawdę potrafi być mocno uczuciowy ;D Coś czuje,że chyba przy każdym rozdziale coś po osobie zostawię ke ke XD Co do tajemniczości to zgodzę się jak najbardziej i to mi się podoba!:* A mogę wiedzieć czemu nie lubisz dryblasa?Ja akurat lubię go ponieważ mam trochę podobny charakter do niego-charyzmatyczny i czasem wybuchowy oO o zamiłowaniu do gier drużynowych i innych nie wspomnę XD identycznie jak on pochłaniam się podczas gry i wkurzam jak nie wygram haha xD No ale cóż ty go nie lubisz,a ja nie przepadam jakoś za Jonghyun'em.Nie wiem nawet czemu...Lubie go ,ale tak jakby sceptycznie.Jednak każdy ma swoje widzimisię prawda?(Jak zwykle się rozpisałam -_-)

      Usuń
    3. Naprawdę dasz radę napisać coś przy każdym rozdziale? Wow. Podziwiam. Ja czasem mam takie ambicje, ale w ostateczności chce szybciej przeczytać całość i się poddaję. :P Niemniej jednak niezmiernie się cieszę z twoich zamiarów.^^
      No to przejdę do Minho. Mam nadzieję, że Cię nie urażę. Osobiście ciężko znoszę jeśli ktoś źle wypowiada się o Key, no ale sama chciałaś, więc mam nadzieję, że jakoś przełkniesz moje zdanie. Jak oglądam ich koncerty i występy to zawsze odnoszę wrażenie, że Minho jest okropnie sztuczny. Na siłę chce być cool i przypodobać się fanką. Reszta wydaje mi się znacznie bardziej naturalna. Oglądając ich pierwsze filmiki odnoszę wrażenie, że był on cichy, wycofany, spokojny i zupełnie nie pasował na idola. Później starał się jednak na siłę zmienić i teraz nie widzę już śladu po jego zachowaniu z początku. Mam szczególnie na myśli Yunhanam. Ale w sumie to nie, że go nie lubię. Po prostu lubię go najmniej.

      Usuń
    4. Nie obrażę się bo każdy ma własne zdanie na jakiś temat.Ja akurat mam ciut podobne wyobrażenia o Jongu...a najbardziej gryzie moje serce jego uśmiech...Za każdym razem odnoszę wrażenie ,że ten uśmiech jest sztuczny.Nie zawsze,ale w większości...Może to dlatego,że zawsze upodabniam go do wiecznie szczerze uśmiechającego się Keya?(Też mam nadzieje,ze nie urażę Cię moim zdaniem o blingu *=*)A jeśli chodzi o Minho to sama zauważyłam ostatnio,że zrobił się dziwnie wygadany,troszkę hmm... wredny?O taki...nie ''Minho'waty'' xd Jednak widzę,że wielbienie Key nas łączy ke ke.Uwielbiam po prostu tego człowieka!Ile bym dała aby być jego przyjaciółką albo chociażby zobaczyć i porozmawiać z nim w realu *-*

      Usuń
    5. O Jonga nie. :D Lubie go, jego zboczoność i mięśnie, ale tylko Key zajmuje całe moje serduszko i go broniłabym jak lwica. :P Myślę, że nie dałabym rady z nim porozmawiać. Zawał na miejscu i tyle. Po polsku nie umiałabym wydusić całego zdania, a co dopiero po angielsku. :P

      Usuń
  2. Wiesz zawsze jest mała szansa na opcję-po koreańsku ahah xd.

    OdpowiedzUsuń