wtorek, 21 maja 2013

Uskrzydlona przyjaźń - rozdział 4


Rozdział 4

Bieżący tydzień był dla Minho bardzo pracowity. Jego drużyna dostała się do finału młodzieżowych rozgrywek w piłce nożnej i już jutro mieli szansę zdobyć tytuł mistrza kraju. Z tego powodu chłopak codziennie chodził na wyczerpujące treningi. Jakby tego było mało, musiał zaprzyjaźnić się z dziewczyną Jonga. Sam nie wiedział, po co wymyślił ten głupi plan i dowalił sobie tyle roboty. Wolał już męczyć się na boisku, jak to robił teraz, niż podlizywać się jakiejś lasce, co z pewnością było bardziej uciążliwe.
Jakim cudem jedna osoba może tyle gadać? Przecież jej usta nigdy się nie zamykają... Co chwilę przypomina sobie o nowej historii do opowiedzenia albo, co gorsza, zaczyna narzekać na swój wygląd i dziwić się, jak Jong może umawiać się z kimś tak brzydkim jak ona. Ile razy można zaprzeczać i powtarzać, że prezentuje się uroczo? Nawet samo udawanie zainteresowania jej gadką go wykańczało, więc wielokrotnie miał ochotę olać całą sprawę. W takich sytuacjach myślał jednak o tym, jak bardzo interesująco zrobi się pod koniec, a oprócz tego nienawidził niekonsekwencji, więc wiedział, że musi doprowadzić sprawę do końca. Na szczęście dzisiaj miała nastąpić ostatnia i najważniejsza scena ich przedstawienia, co oznaczało, że nie będzie musiał dłużej użerać się z tą głupią nastolatką. Liczył, że sama zakończy kontakt ze znajomymi Jonga, a jeśli nie, to sam ją jakoś spławi. Mniej lub bardziej delikatnie. Osobiście stawiał na mniej.
W tym momencie przypomniał sobie, że Key miał przyjść na jego trening, by po jego zakończeniu od razu pójść do Taeyeon. Popatrzył w stronę trybun i szybko odnalazł szukaną postać. W obcisłych, różowych rurkach i różnokolorowej koszuli rzucał się w oczy. Zresztą jak zwykle.

Dzisiejszego dnia trener stwierdził, że wszyscy powinni odpocząć przed jutrzejszym meczem, więc mogą iść wcześniej do domu. Po szybkim odświeżeniu się w szatni Minho zauważył, że jeden z jego kolegów jest cały w skowronkach. Przebrał się w niesamowitym tempie i od razu wybiegł z pomieszczenia, co trochę zaciekawiło Choi.
- A temu co się stało? – zapytał Minho, wskazując na drzwi, którymi właśnie niemal wyfrunął rozradowany Wooyoung.
- Ubzdurał sobie, że skoro Kim Kibum przyszedł na trening to ma jedyną i niepowtarzalną szansę by go poderwać. Stwierdził, że to przeznaczenie i na pewno mu się uda. Mówiłem mu, że to twoja laska, więc nie ma najmniejszych szans, ale on jest zbyt pewny siebie by się czymś takim przejąć – chłopak chciał jeszcze coś dodać, ale natychmiast przerwał mu Choi.
- Że niby co?! Skąd pomysł, że jestem z Key?! Nie jestem żadnym homo! To tylko mój kumpel, nikt więcej! – Minho nie spodziewał się, że ci idioci mogą wymyślić coś tak absurdalnego. Stwierdził, że czas najwyższy pogadać z trenerem o zmniejszeniu ilości treningów, bo tej bandzie niedorajdów nadmiar wysiłku już całkowicie rzucił się na mózg. Może i jeden raz Key się do niego przytulił, ale to nic nie znaczyło. Wtedy się załamał, więc zrobił to bezmyślnie. Pewnie i tak teraz się za to przeklina.
- Eee… Sorry... Jakoś tak mi się wydawało... Mam nadzieję, że nie czujesz się urażony. A teraz już lecę do domu. – powiedział, szybko wychodząc z pomieszczenia. Było widać, że trochę obawia się Minho i woli szybko ewakuować się w bezpieczne miejsce. Minho kończył się już ubierać, gdy zauważył, że dzwoni do niego Yewook, który chwilkę temu uciekł z szatni z strachem w oczach. Ludzie naprawdę nie przestaną go zadziwiać. Po odebraniu połączenia usłyszał, że Wooyoung przystawiał się do Kibuma, na co ten się okropnie wkurzył. Sytuacja zaczęła robić się nieciekawa, więc Minho szybko wybiegł w stronę trybun na boisku.

* * *

- Cześć, piękny – zaczął Wooyoung, uśmiechając się do Kibuma.
- Może i piękny, ale na pewno nie dla ciebie. - odpowiedział ozięble, nawet na niego nie spoglądając. Sam zapach wystarczył, by Key przekonał się, że nie warto. W końcu który facet próbuje kogoś poderwać, nie kąpiąc się po treningu?
- Nie bądź taki ostry. Nawet nie zdążyłem się przedstawić. Jestem…
- I wcale nie musisz – przerwał mu Kibum, zaszczycając chłopaka swoim chłodnym spojrzeniem, którym ściął go od czubka głowy po stopy.
- Jestem Wooyoung. – spokojnie dokończył, siadając koło divy. – Nawet z tym grymasem na buźce wyglądasz ślicznie.
- Wiedziałem o tym i bez twojej pomocy, a teraz mógłbyś w końcu dać mi spokój? Nie jestem zainteresowany, zrozumiano? – mówiąc to, Key uśmiechnął się wrednie, chcąc szybciej spławić swojego rozmówcę.
- Masz charakterek, ale to nie szkodzi. Takich lubię najbardziej. Może się gdzieś przejdziemy? – Wooyoung mówił dalej, zupełnie ignorując wkurzony wyraz twarzy Kibuma.
- Czy ty rozumiesz w ogóle, co do ciebie mówię? Piłka uderzyła cię w głowę, przez co nie kontaktujesz? Nie jestem tobą zainteresowany. – ostatnie zdanie powiedział bardzo powoli, akcentując każde słowo. – Nie ma mowy, bym gdziekolwiek się z tobą pokazał. Zapadłbym się pod ziemię ze wstydu. Czy ty w ogóle czujesz jak pachniesz? Nikt ci nie powiedział, do czego służy prysznic i dezodorant? Zupełnie do mnie nie pasujesz... A teraz użyj tych swoich kiczowatych adidasków w jakimś pożytecznym celu i zejdź mi z oczu, bo samo patrzenie na ciebie mnie brzydzi. – Key doskonale wiedział, że mówi za dużo, ale miał okropnie zły humor i było mu obojętne, czy ten koleś mu przywali. Cały czas myślał o Jonghyunie. Unikali się już cały tydzień. Chciał z nim pogadać, bo okropnie tęsknił, ale wówczas przypominał sobie o feralnym wieczorze i uderzeniu. Na samo wspomnienie odechciewało mu się jakiegokolwiek kontaktu z Jongiem. Może gdyby został teraz zaatakowany i skupił swój gniew na siedzącym koło niego kolesiu, to zapomniałby o sytuacji sprzed tygodnia? Chciał, by wszystko wróciło do normy.

- Uważasz się za kogoś wyjątkowego, by tak traktować innych? W takim przypadku muszę cię oświecić. Jesteś nikim! Może co najwyżej pedałem, który dałby się przelecieć każdemu. Na kogoś takiego mówi się chyba dziwka, co nie? Niedawno widziałem, jak obściskujesz się z jakimś kolesiem, a teraz już zarywasz do Minho? Czemu w takim razie nie jestem wystarczająco dobry?! – na początku Key miał gdzieś, co ten koleś o nim gada, ale słysząc, że został nazwany dziwką, przestał być taki spokojny. Wstał z miejsca i stanął naprzeciw nadal siedzącego Wooyoung, po czym zaczął na niego krzyczeć.
- Co ty sobie wyobrażać, by tak do mnie mówić?! W życiu nie spotykałbym się z kimś takim jak ty! Wolałbym zdechnąć niż cię pocałować! Mam jakiś gust! A Minho to mój kumpel, chociaż dla ciebie pojęcie "znajomi" zapewne nie istnieje. A skoro jesteś taki niewyżyty, to radzę sporządzić sobie listę burdeli w okolicy, a nie zaczepiać obcych ludzi! – w tym momencie Wooyoung mu przerwał. Chwycił Kibuma z całej siły za ramiona i wstając, popchnął go na siedzenie obok. Key zdziwił się nagłym obrotem sytuacji, ale nie dał tego po sobie poznać.
- Zatkaj się w końcu, ty pedale! Jesteś okropnie irytujący! Nie wiem, jak to możliwe, że ktokolwiek daje radę się z tobą spotykać. Musiało mu chyba odebrać rozum! Z tobą człowieku nie da się pięciu minut wytrzymać! – tym razem chwycił Key za nadgarstki i zmusił do wstania, po czym mocno popchnął go na barierkę, przygniatając go do niej. Z ust Key wydobył się cichy syk bólu. Wooyoung zbliżył swoją twarz do jego tak blisko, że Key musiał odwrócić wzrok. Chciał utrzymać z nim bezpośredni kontakt wzrokowy.
- Radzę ci uważać na ten niewyparzony język, bo ktoś naprawdę oszpeci ci tą buź…
- Mogę wiedzieć, co się tutaj dzieje? – przerwał mu Minho, jednocześnie chwytając kolegę z drużyny za ramię i odciągając od Kibuma. – Zdajesz sobie sprawę z tego, że za przemoc mogą cię wywalić ze szkoły? Idź już lepiej do domu, zanim zrobisz coś, czego będziesz żałować.

Wooyoung puścił Key, spojrzał na niego wściekle po raz ostatni i odszedł bez zbędnych słów. Minho skrzyżował sobie ręce na klatce piersiowej i chrząknął, oznajmiając tym samym, że Kibum powinien na niego spojrzeć. Spokojnie zaczekał, aż ten zwróci na niego swoją uwagę, po czym zaczął mówić.
- Nie wiem, co miałeś zamiar przez to osiągnąć, ale spróbuj w przyszłości zastanowić się, zanim coś powiesz. Chyba nie chcesz, by ktoś uszkodził ci nosek, co? – powiedział i, delikatnie się uśmiechając, poklepał kolegę po plecach. – Chodźmy już lepiej do Taeyeon i zniszczmy jej to wspaniałe wyobrażenie o miłości. Tylko pamiętaj, by zrobić mi zdjęcia rozbeczanego Jonghyuna. Nie mógłbym sobie odpuścić takiego widoku. – rzekł Minho, wyobrażając sobie taką sytuację.
- Jasne, że zrobię. I to całą serię zdjęć. – odparł, ciesząc się w duchu na tą myśl i kierując w stronę wyjścia z boiska. Spojrzał jeszcze na linię horyzontu, zza której praktycznie nie było już widać słońca. Pozostawiało ono po sobie jednak piękne, zaczerwienione niebo. Na chmurach za to mieszały się barwy: od pomarańczu po róż. Mimo że zjawisko to miało miejsce codziennie, zachwycało Kibuma za każdym razem, gdy je obserwował.
- Minho...? Bo… Zastanawiałem się, czy dobrze postępujemy… Dziewczyna się zakochała, a my tak po prostu wszystko zniszczymy. – powiedział cicho. - Nie zachowuj się jak baba. Nic jej nie będzie. W zasadzie to robimy jej przysługę, bo dzięki temu może nauczy się odrobiny rozwagi w miłości. Jonghyun i tak za niedługo by ją rzucił, a że dzięki nam nastąpi to trochę szybciej, to po prostu mniej pocierpi. Sam chciałeś w jakiś sposób ukarać tego idiotę, więc teraz nie rozczulaj się nad całym światem. – odparł, trochę zirytowany Choi i przyspieszył kroku.
- Masz rację... Ale zastanawia mnie jedna rzecz... Powiedz, czemu tak ozięble podchodzisz do uczuć? Zostałeś kiedyś skrzywdzony przez dziewczynę, którą lubiłeś?
- Nigdy żadnej nie lubiłem, więc żadna nie mogła mnie skrzywdzić. – Choi obrócił się do idącego za nim Key, po czym dodał:
- Tylko raz jedna mi się podobała, ale później zobaczyłem jej codzienne zachowanie, co mnie zniechęciło.
- Dopiero gdy doświadczysz miłości, to nabierzesz do niej szacunku… - odpowiedział z zadumą Key. Po chwili jednak ocknął się z rozmyślań i spoglądając na Minho, powiedział jeszcze: - Teraz jednak mam to gdzieś. Chodźmy rozwalić ten związek. Chcę, by wszystko było jak dawniej. - Po tych słowach ostatni raz zerknął na zachód. Ten widok dodał mu otuchy i upewnił w przekonaniu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.

2 komentarze:

  1. 'Chodźmy rozwalić ten związek.' hmm... no no no ^^
    Będzie się działo ... i to dużo <33333 Świetne opowiadanie, naprawdę wciągające jak diabli i takie właśnie kocham <3333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że czytasz całość za jednym zamachem.^^ Też uwielbiam w taki sposób zabierać się za opowiadania.^^

      Usuń