wtorek, 21 maja 2013

Uskrzydlona przyjaźń - rozdział 5


Rozdział 5

Onew siedział na łóżku, opierając się o ścianę i podkurczając nogi. Naprzeciwko niego znajdował się Key, który zawzięcie wpatrywał się w przyjaciela. Jego pozycja zdecydowanie nie przypominała obronnej, jak to miało miejsce w przypadku Jinki’ego. Wyglądał wręcz jak drapieżnik gotowy do natychmiastowego ataku. Efekt potęgowała nowa fryzura, kocie spojrzenie oraz koszulka w cętki z bardzo głębokim dekoltem. Była ona na tyle długa, że praktycznie zakrywała różowe szorty chłopaka. W takim stroju Key prezentował się niezwykle okazale, a wręcz kusząco.

Onew dawno nie czuł się tak niepewnie w pokoju swojego przyjaciela. Zazwyczaj lubił tutaj przychodzić, gdy nie miał nic ciekawego do robienia w swoim domu, ale dzisiaj wolałby się szybko ulotnić. Nie mógł nawet uciec przed wzrokiem Kibuma, ponieważ na każdej ścianie sypiali znajdowały się lustra. Gdziekolwiek by nie spojrzał i tak natrafiał na postać Key, który śledził każdy, nawet najdrobniejszy ruch Onew. Jedna ściana była prawie całkowicie wykonana ze szkła. Chłopak miał swój specyficzny gust, czemu nie dało się zaprzeczyć. Nowoczesne meble, łóżko z baldachimem i ogromna ilość różowych dodatków. Mimo dużej ilości rzeczy, w pokoju zawsze panował idealny porządek. Biorąc pod uwagę, ile razy dziennie Key się przebierał, nieskazitelny stan sypialni naprawdę zadziwiał.

Kibum zakończył bierne wpatrywanie się w przyjaciela i przysunął się do niego najbliżej, jak się tylko dało. Położył swoje dłonie na jego ramionach, po czym powoli zbliżył usta do ucha Onew.
- Proszę cię. – wyszeptał cichutko Key. – Nie odmawiaj mi w taki sposób… Zgódź się ten jeden, jedyny raz. To mi w zupełności wystarczy i już nigdy więcej cię o to nie poproszę. Przyrzekam. – dokończył najsłodszym głosikiem, jakim tylko dysponował, jednocześnie chwytając chłopaka za ręce i spoglądając na niego prosząco.
- Ja… E… No... wiesz, że się do tego nie nadaję, przecież… Zupełnie nie umiem się rozluźnić w takich sytuacjach… Dlaczego zmuszasz mnie akurat do tego? – zapytał Onew, uciekając wzrokiem przed przyjacielem.
- Proszę… - wyjęczał Kibum przytulając się do Jinki’ego. – Obiecuję, że już po chwili ci się spodoba. Sam o to zadbam. Akurat w tym nigdy nie zawodzę. – rzekł z chytrym uśmiechem na ustach. - Każdemu należy się trochę przyjemności w życiu. Kurczaki nie zastąpią ci innych ludzi. – wypowiedział czule te słowa, przenosząc jedną dłoń na włosy swojej obecnej ofiary i odgarniając ich nadmiar z nad jej oczu. Onew starał się nie skupiać uwagi na gestach przyjaciela, ale gdy poczuł, jak dotyka jego policzka, natychmiast zerknął na jego delikatny uśmiech i spojrzenie przepełnione troską. Cały opór wyleciał z niego szybciej niż powietrze z przedziurawionego balona.
- J-ja… chyba m-muszę się zgo… - zaczął ulegle, by po chwili się opamiętać. - Nie! Zawsze takim sposobem udaje ci się mnie do czegoś zmusić. Tym razem poproś Taemina. Dobrze wiesz, jak on uwielbia takie rzeczy. Właśnie wtedy jest najszczęśliwszy. - pewnie odparł Onew. - Chociaż mu wiele do szczęścia akurat nie potrzeba... - dodał, wstając jednocześnie z łóżka i siadając na oddalonym fotelu. To miejsce wydawało mu się znacznie bezpieczniejsze.
- Mógłbyś czasem być trochę nowocześniejszy… - powiedział urażony, sięgając jednocześnie do szafki nocnej po swój telefon. - Ale skoro tak nalegasz, to zapytam o to twojego brata. Tylko później nie narzekaj, że Minnie nie nadaje się do życia z powodu przemęczenia. To nie będzie moja wina. – dokończył mówić, wybierając numer Taemina. Chłopak odebrał praktycznie natychmiast. - Cześć, Minnie. – wyświergotał radośnie Key. – Mam dla ciebie genialną propozycję na spędzenie dzisiejszego wieczoru i nie przyjmuję wyjaśnień, że masz inne plany. Wpadnij zaraz do mnie, to ci wszystko wyjaśnię. Bye, bye. – Kibum rozłączył się, nie czekając nawet na jakąkolwiek odpowiedź. Lubił stawiać ludzi przed faktami dokonanymi. Tak było znacznie prościej.

* * *

Piętnaście minut później chłopcy usłyszeli dzwonek do drzwi. Key natychmiast zerwał się z łóżka i podleciał do drzwi swojego pokoju, prawie na nie wpadając. Onew ze zdziwieniem obserwował reakcje przyjaciela, nie wiedząc, co się dzieje. Kibum zdążył już znaleźć się na korytarzu, z którego jednak szybko wrócił z ponurą miną, informując drugiego chłopaka, że to tylko Taemin przyszedł i właśnie wita się z jego mamą.
- Spodziewałeś się kogoś innego? – spytał, nadal zdziwiony niespodziewanym wybiegnięciem swojego kolegi, Onew.
- N-nie. – zająknął się zmieszany Kibum. - Zaprosiłem tylko Taemina. Na kogo jeszcze miałbym niby czekać? Zresztą wypatrywanie kogoś jest nie w moim stylu. Co najwyżej inni mogą wyczekiwać mnie. – w dalszej części wypowiedzi nie dało się już wyczuć śladu zaskoczenia, a wręcz dominowała w nim nadmierna pewność siebie.
- Cześć, chłopaki. – powiedział wesoło Taemin, wchodząc do pokoju swojej przyszywanej ummy, by po chwili na nią zerknąć. – Wow!!! Key! Wyglądasz niesamowicie! Dlaczego mi nie powiedziałeś, że chcesz się przefarbować na blond? Ten kolor naprawdę ci pasuje. Ślicznie ci w nim! Jutro staniesz się głównym tematem plotek w szkole. Tylko uważaj, żeby połowa chłopaków się w tobie nie zakochała. Jesteś tylko moją ummą! – w tym momencie młodszy blondyn wydął swoje usta w udawanym oburzeniu.
- Nie martw się. To oczywiste, że potencjalny chłopak będzie musiał zostać zaakceptowany przez mojego kochanego synka. Inaczej przegonimy go na drzewo, co nie? – powiedział czule Key, przytulając swojego Taeminka.
- Taemin, chcesz mleko bananowe? – z uśmiechem zapytał Onew, kusząco wymachując kartonikiem. Najmłodszy natychmiast wyrwał się z objęć Kibuma i podbiegł do swojego brata.
- No jasne! – wykrzyczał z ekscytacją, próbując złapać swój ukochany napój, który Jinki chował w tej chwili za siebie. – Proszę, proszę, proszę… - powtarzał Taemin, próbując jakoś zdobyć swój przysmak.
- Czy to mleko jest dla ciebie ważniejsze ode mnie? – zapytał Key obrażony, bo nie mógł już dłużej tulić swojego synka. W tym momencie rozbawiony Onew dał młodszemu upragniony napój, po czym zwrócił się do Kibuma:
- Coś mi się wydaje, że twój potencjalny chłopak nie będzie miał większych problemów w zdobyciu poparcia Taemina.
- Jak ja mogłem takiego niewdzięcznika wykarmić własną piersią…? - westchnął Key, spoglądając na Tae, który tak bardzo pochłonął się odpakowywaniem rurki, że nie zauważyłby nawet dinozaura wielkości jego domu. – Na szczęście miłość rodzicielska nie ma granic, więc moja propozycja na spędzenie najlepszej nocy w całym twoim życiu jest nadal aktualna. – poinformował młodszego, trącając go jednocześnie nogą, by zwrócić na siebie jego uwagę.
- Jaka noc? – zapytał Tae, nie wiedząc do końca, o co chodzi, po czym wrócił do picia swojego mleka.
- Pewnie wiesz, że dzisiaj rozgrywa się ważny mecz naszej drużyny pił… - Key nie miał szansy dokończyć słowa ponieważ uniemożliwił mu to Taemin, który właśnie się zakrztusił i zaczął głośno kaszleć. Dopiero po chwili zrobił wielkie oczy i zapytał się Kibuma:
- Ty chcesz iść na mecz?! TY?! Wiesz w ogóle, której piłki używa się do nogi? Onew! Key się chyba źle czuje! Mówiłem ci, żebyś nie karmił go tyle kurczakami, bo mu się coś stanie! – mówił spanikowanym głosem, ale Kibum od razu zaczął go uspokajać.
- Spokojnie, Minie. Nie idę na żaden mecz. Chciałem powiedzieć, że po meczu będzie impreza dla drużyny, ale pojawi się na niej też sporo innych osób. Minho powiedział, że nie będzie problemu, jeżeli również przyjdę i przyprowadzę jakiegoś kolegę. Chciałem wyciągnąć Onew, ale on zachowywał się jakbym przynajmniej namawiał go do wzięcia udziału w wojnie na Saturnie. – powiedział, spoglądając z żalem na starszego przyjaciela.
- Impreza? To genialnie! Umma, jesteś najlepszy! Party klubu piłkarskiego to najpopularniejsze, ogranizowane przez uczniów wydarzenia, ale ilość chętnych przewyższa liczbę miejsc, więc ciężko o zaproszenie! – wykrzyczał Tae, rzucając się na Key. Po chwili chłopcy włączyli muzykę i zaczęli tańczyć, by wejść w nastrój przed wieczorem. Onew tylko ich obserwował, siedząc w bezpiecznej odległości, gdyż bał się, że się potknie albo coś rozwali. Nie był tak rozrywkowy jak jego brat i przyjaciel, ale samo patrzenie na nich sprawiało mu taką radość, jakby bawił się razem z nimi.

* * *

Musiało minąć ponad pół godziny, żeby Taeminowi i Key znudziło się tańczenie. Młodszy chłopak miał ochotę pograć na PlayStation, a starszy stwierdził, że musi doprowadzić swoją fryzurę do porządku, bo przecież nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać. To nic, że siedzi się w domu.
Kibum co chwilę spoglądał na telefon, by upewnić się, czy nie ma jakiejś nowej wiadomości. Kilka razy nawet wyglądał przez okno i przeszukiwał wzrokiem teren.
- Kibum, powiesz mi w końcu, na kogo czekasz? – zapytał po raz kolejny zrezygnowany już Onew.
- Przecież mówiłem, że na nikogo. Nawet nie mogę podziwiać widoków zza własnego okna, kiedy mam na to ochotę? – odpowiedział spoglądając w stronę ulicy, ukrywając się za zasłoną.
- JEST! – wykrzyknął nagle Kibum, przez co dwie pary oczu się zaczęły pytająco się w niego wpatrywać.
- No co? Nigdy nie mieliście niezapowiedzianego gościa? – zapytał z niewinnym uśmiechem, biegnąc w stronę łazienki. Musiał jeszcze poprawić makijaż i upewnić się, że wygląda absolutnie idealnie.
W tym momencie bracia Lee podeszli do okna i zastanawiali się, czemu Jonghyun zamiast wejść do domu krąży w jego okolicy. Czasem przechodził przez bramkę tylko po to, by zaraz z powrotem wyjść na ulicę. Nie mieli pojęcia, dlaczego Jong w ogóle tu przyszedł. Przecież od tygodnia nie zamienił z Key ani jednego słowa, a wcześniej go uderzył. Czyżby coś się zmieniło? Patrzyli się na siebie zdziwieni, próbując dojść do jakiegoś wniosku, ale niezbyt im to wychodziło.
- Praktycznie o tym zapomniałem! – krzyknął Key wbiegając do pokoju. – Onew, weź ten telefon! Jakby ktoś zupełnie przypadkiem wszedł tu ze łzami w oczach, to masz mu zrobić zdjęcie. Później zresztą też możesz zrobić kilka foci. – rozkazał jednocześnie kierując się w stronę łazienki. - Tylko pamiętaj, że z profilu wychodzę gorzej.
- A czemu ktoś miałby płakać? – zapytał szybko Taemin.
- A czemu by nie miał? Może na przykład zerwała z nim dziewczyna albo zdechł mu pies? – odpowiedział Kibum już z korytarza. - Kibum, wychodzę do sklepu! – zawołała mama Key z dołu, po czym chłopcy usłyszeli trzask zamykanych drzwi. Widzieli, jak kobieta kieruje się do bramki i zastaje tam Jonga. Specjalnie uchylili okno, by usłyszeć ich rozmowę.
– O, Jonghyun! Dawno cię tu nie widziałam. Przyszedłeś do Kibuma? Śmiało, wejdź. Co prawda ma już gości, ale na pewno się ucieszy, że przyszedłeś. Drzwi są otwarte, więc się nie krępuj. – powiedziała, przytrzymując bramkę i wskazując gestem, by wszedł dalej.
- A, tak... Bardzo dziękuję. – odpowiedział, grzecznie się kłaniając i kierując w stronę wejścia.
Już po chwili można było usłyszeć ciche pukanie do pokoju. Drzwi się powoli uchyliły, a zza nich wyłoniła się postać muskularnego chłopaka.
- Bummie? – zapytał nieśmiało Jonghyun, rozglądając się po pokoju.
- Tak? – Jong aż podskoczył na dźwięk szorstkiego głosu Key, który usłyszał za swoimi plecami. Powoli się obrócił i delikatnie uśmiechnął. – Czego chcesz? – zapytał oschle blondyn.
- Przyszedłem... - zaczął cicho. - ...by cię przeprosić. Nie powinienem cię wtedy uderzyć. – mówiąc to, delikatnie przyłożył swoją dłoń do zranionego przed tygodniem policzka Kibuma, lecz ten odtrącił jego rękę. Jong mimo to kontynuował. - Jesteś moim przyjacielem. Żadna laska nie jest ważniejsza od ciebie. Powinienem zrozumieć to wcześniej... Obiecuję, że nie rozdzieli nas już ani jedna dziewczyna.

Kibum uparcie unikał skrzyżowania spojrzeń ze swoim rozmówcą, co wywołało uśmiech u obserwującego całą sytuację Onew. Key naprawdę był dobrym aktorem. Chwilę temu kipiała z niego radość i energia na sam widok Jonga, a teraz, gdy ten go przepraszał, przyjmował maskę obojętności. Widząc tak zmienne zachowanie, nie dało się nie uśmiechnąć.
- Jakoś tego nie widzę. Jutro znajdziesz sobie nową laskę i znów ona będzie ważniejsza, wiec ja ponownie pójdę w odstawkę. – powiedział Key, spoglądając w podłogę, przyjmując oburzoną, a zarazem smutną minę. Chciał zwiększyć poczucie winy Jonga i całkiem nieźle mu się to udawało.
- Tym razem już się nauczyłem, że przyjaźń jest cenniejsza i trwalsza… Proszę cię, przebacz mi. Potrzebuję ciebie. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mogłem sobie wymarzyć. Nie chcę cię stracić. – przekonywał Jong, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Może wyglądał na twardego faceta, ale cechował się niezwykłą czułością i dosyć łatwo zaczynał płakać. – Poza tym naprawdę ślicznie wyglądasz. Nie spodziewałem się, że blond może ci tak pasować. Naprawdę słodko. – mówiąc to pogłaskał Kibuma po miękkich włosach i delikatnie się uśmiechnął, ale łzy nadal nie przestawały mu lecieć. Key natomiast spojrzał znacząco na Onew, przypominając mu o zadaniu bojowym.
- Już dobrze… Nie płacz. Wiesz, że w końcu zawsze ci wybaczam. Jestem dla ciebie za dobry. – wyszeptał Kibum, chwytając dłoń Jonga, którą dotykał jego głowy. – Ale mam nadzieję, że zapamiętasz to, co mi obiecałeś. Założę się, że już cię ktoś zaprosił na dzisiejszą imprezę, co nie? – zapytał, mimo że był pewny odpowiedzi. Zawsze go zapraszali, bo jego obecność równała się z przyjściem masy świetnych lasek.
- T-tak… - odpowiedział Jonghyun trochę zdezorientowany nagłą zmianą tematu.
- To dobrze. Też tam będę z Tae. Mam nadzieję, że dołączysz do nas. Przecież potrafimy się świetnie bawić sami. Nie potrzeba nam do tego kręcących tyłkami lasek. Mój tyłeczek i tak jest ładniejszy. – stwierdził, przybierając naburmuszoną minę, na co Jong wybuchł śmiechem.
- Jasne, kotku. Dzisiaj będę obserwować tylko twój kręcący się tyłek, tak jak sobie tego życzysz. – odparł nadal chichocząc.
Pogłaskał jeszcze raz obrażoną divę, po czym przyłączył się do Taemina, grającego w jakąś grę na PlayStation. Key natomiast usiadł koło Onew, który najpierw go obserwował, a teraz patrzył dziwnie nieobecnym wzrokiem w ścianę. Zabrał mu telefon i od razu zaczął ukradkiem przeglądać zrobione zdjęcia. Wybrał jedno i wysłał mms’em do Minho z dopiskiem: „Mój Jongi wygląda zbyt słodko, kiedy płacze.

2 komentarze:

  1. no nie wiem czy ten SMS spodoba się Minho ^ ^
    a postać Onew jest świetna ŚWIE-TNA <333333333
    Jest za każdym razem taki śmieszny, uwielbiam go!
    <333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi by się taki mms spodobał. *.* Mógłby nawet tańczyć na stole po pijaku. Takie zdjęcie zrobiłoby furorę, o ile zdjąłby koszulkę.^^
      Onew jest kochany. <3Szkoda tylko, że musi tutaj cierpieć...

      Usuń